Daj się ponieść zimowemu szaleństwu w Verbier

Verbier to miejscowość w Szwajcarskich Alpach bardziej znana pasjonatom białego szaleństwa z zachodniej Europy, głównie ze Skandynawii i Wielkiej Brytanii, niż z Polski.

Ponad 100 km tras dla narciarzy

Tutaj, każdy znajdzie coś dla siebie. Jeździ się tu na wszystkim: na nartach, snowboardzie, monoski, big foot’ach; jeździ się w każdym stylu: klasycznie, carvingovo, freestyle’owo, freeride’owo, telemarkiem, bądź uprawia się skituring czy narciarstwo biegowe.

W samym Verbier jest 105 km tras, ale nie koniec na tym – cała okolica jest połączona w jeden zintegrowany system zwany 4 Vallés, czyli 4 Doliny, który w sumie ma 410km tras zjazdowych pomiędzy 94 różnymi wyciągami. Nad okolicą góruje Mont Fort 3300m n.p.m., a specjalną atrakcją jest wiodąca ze szczytu 18-kilometrowa trasa do dna doliny o całkowitym spadku 2500m!

Karnet dla dorosłej osoby kosztuje w sezonie 09/10 następująco: tylko Verbier – 1 dzień 60 CHF, 6 dni 317 CHF. Całe 4 Doliny – 1 dzień 66 CHF, 6 dni 343 CHF. Plus za 4 CHF dziennie można dokupić ubezpieczenie narciarskie (w przypadku, że nie wykupiliśmy go już wcześniej, zdecydowanie polecane, ale uwaga: nie pokrywa ewentualnych urazów doznanych poza oficjalnymi trasami!).

Tutaj podszkolisz swój freestyle’owy warsztat

W regionie znajduje się doskonały snowpark (okolice La Chaux) wyposażony w różnej wielkości hopki, raile i boxy gdzie zarówno deskarze jak i narciarze mogą podszkolić swój freestyle’owy warsztat. Dość oblegana jest tam „poduszka powietrzna”, która jest dokładnie tym, co sugeruje nazwa – ogromną, pompowaną plastikową poduchą, która amortyzuje upadek po skoku z hopki. Czyli ćwiczyć można bez końca i bez ryzyka urazu głowy.

Verbier najbardziej jest znany z możliwości narciarskich off-piste, czyli poza trasą.

Dwie z najpopularniejszych tras to Col de Mines i Col de Mouches, z których dziewiczy śnieg znika do południa, ale najbardziej wytrwali wędrują od świtu nieraz i po kilka godzin z nartami na plecach, aby dostać się do ścian czy żlebów, gdzie to właśnie ślad ich nart będzie pierwszy. Jest tu praktycznie nieskończona ilość możliwości znalezienia własnej trasy na świeżym śniegu.

Od tego zresztą zaczęła się popularność Verbier, już w latach 60-tych, kiedy to, do tej wówczas cichej alpejskiej wioski, poczęli ściągać na całe zimowe sezony narciarscy poszukiwacze przygód w krzykliwych, kolorowych strojach.

Z helikoptera hop na stok

Kto jest znudzony pokonywaniem kolejnych kilometrów w dół stoków może spróbować innych atrakcji, na przykład narciarstwa biegowego, czy spacerów pieszymi szlakami z plastikowymi rakietami pod butami, które zapobiegają zapadaniu się w śnieg. Można też porwać się na powożenie zaprzęgiem huskych. Na krótkim szkoleniu dowiemy się jak zatrzymać i ruszyć zaprzęgiem, dostaniemy też kategoryczny przykaz, aby nie wypuszczać sań z rąk nawet, gdy się przewrócą (psy mogą zaginąć na ładnych parę godzin). Tym, którzy jednak nie chcą schodzić ze stoku pozostaje airboarding, polegający na zjeżdżaniu na czymś w rodzaju poduchy leżąc na brzuchu, głową w dół. Jednak z powodu zagrożenia dla innych osób na stoku (zjeżdża się dość szybko, a hamowanie pozostawia wiele do życzenia) nie wszędzie jest ono dozwolone.

Jeśli ktoś chciałby się oderwać od ziemi, dosłownie, ma do dyspozycji heli-skiing - czyli białe szaleństwo z dostawą helikopterem do punktu startowego. Pozwala zjeżdżać trasami nie uczęszczanymi przez nikogo innego, ale także powoduje znaczne odchudzenie portfela; oraz paragliding – czyli szybowanie ponad stokami i doliną z lotnią, po odbiciu się z jednego z oznaczonych punktów startowych.

Verbier
ma bez dwóch zdań jedną z najlepszych w Europie ofert aprés ski. Podczas, gdy w Austrii jesteśmy torturowani tyrolskimi przebojami z akordeonem w roli głównej, o tyle tutaj bardzo łatwo jest znaleźć bar z dobrą muzyką i otwartym, wyluzowanym tłumem, który po prostu cieszy się zimą.

Kto ma bardziej zasobne kieszenie idzie do eleganckiego Lounge Baru w hotelu Farinet w samym centrum Verbier, kto ma mniej zer na bankowym koncie idzie do legendarnego już pubu Mont Fort w pobliżu dolnej stacji kolejek Merdán, gdzie od 16:00 do 17:00 trwa Happy Hour z piwem i drinkami z pół ceny (co oznacza 4 franki za kufel Hoegaarden i 2,5 franka za grzane wino).

Także wieczorne party odbywają się we wspomnianych Farinet i Mont Fort (gdzie średnio co dwa tygodnie są jakieś przebierane imprezy), w pozostałych niezliczonych barach w mieście oraz w kilku klubach, z których najpopularniejsze to Casbah, Farm Club, czy, bardziej z górnej półki, Coco Club, gdzie Dj-e rezydenci i goście rozgrzewają tłumy hitami z europejskich list przebojów.

Jak dotrzeć na miejsce

Verbier leży ok. 95km od Lozanny i ok. 60 km od francuskiego Chamonix. Nie muszę dodawać, że jakość jazdy autem przez Szwajcarię jest wisienką na torcie, po wygodnych niemieckich autostradach, jeśli już decydujemy się pokonać naszym wehikułem całą drogę z Polski. Innym rozwiązaniem jest lot do Zurychu czy Genewy i pokonanie ostatniego odcinka pociągiem.

Niestety na obsługę tych tras nie skusił się żaden tani operator, więc pozostaje LOT i Swiss Air (www.lot.pl, www.swiss.com). Pociągiem zaś dojeżdżamy do miejscowości Le Chable i stąd wjeżdżamy gondolą do położonego o kilkaset metrów wyżej Verbier. Podróż pociągiem zajmuje ok. 3,5 h z Zurychu i 2h z Genewy i kosztuje odpowiednio 104 CHF i 48 CHF w jedną stronę (więcej szczegółów na www.sbb.ch ). Dla bojących się latać pozostaje opcja dojazdu do Lozanny autokarem rejsowym i przesiadka na pociąg, który jedzie tuz ponad godzinę i kosztuje 33 CHF w jedną stronę.

Źródło: twojaeuropa.pl

ostatnia zmiana: 2012-01-09
Komentarze
Polityka Prywatności